Wątek Zamknięty
Coś błyskało zachęcająco niebieskimi iskrami, migotało, kusiło... Kocica zmarszczyła nieco brwi, gdy zaglądnęła, bez skrępowania, w dekolt Gabrielle. Te piękne niebieskie kolory... Azura spojrzała bez zrozumienia w oczy demonicy, zupełnie jakby szukała tam odpowiedzi. Lecz ich nie dostrzegała.
- Dla mnie? - szepnęła w końcu, a kotłujące się w głowie pytania zawirowały niebezpiecznie. - Zaufać... Wiesz przecież, że Ci ufam. Inaczej już by mnie tutaj nie było. Co ma się dziać?... - a potem, zupełnie icho, na granicy słyszalności, dodała: powiedz mi, proszę.
Offline
- No, wsuń łapkę, to zobaczysz... - Zamruczała cicho przyglądając się dziewczynie. Nim ostatnio wybiegła ze skarbca skryła tak upragniony ongiś wisior, który Azura niemal skradła jej tuż przed nosem. Przełknęła ślinę, czerwień z jej policzków zniknęła i zastąpiła bladością niemal trupa. - Jutro z samego rana zostawię dla Ciebie łódź. Płyń, nie ważne gdzie, najlepiej poza Archipelag... Jutro tu przypłynę razem z całą armią. Nie chcę... - przełknęła ślinę, jakby się wahając. - Nie chcę, żebyś tam zginęła.
Nagła zmiana, jaka nastąpiła w demonicy, była tym bardziej niezwykła, że kobieta na ułamek chwili emanowała smutkiem.
- Weź ile się da, nie wiadomo, kiedy uspokoi się burza, jaka się rozpęta po południu.
Offline
Wahała się jeszcze tylko przez chwilę, patrząc wprost w oczy Gabrielle, a potem... potem wyciągnęła delikatną dłoń i nim złapała naszyjnik, musnęła skórę demonicy. Dopiero teraz, z bliska, mogła przyjrzeć się temu, co tak bardzo wpadło jej w oczy tam, w skarbcu. Dwa, srebrne gryfy wkute w kwietne ozdoby, których zadaniem było strzec szafirowej łezki, pyszniącej się na samym środku.
- Dopiero teraz widzę jaki piękny jest - ścisnęła medalion w ręce. Czuła jego przyjemny chłód.
- Z całą armią... - powtórzyła za Gabrielle. - Tu będzie piekło - i nie wiedzieć dlaczego, oczy jej zabłyszczały, a twarz rozjaśniła uśmiechem - idealna sposobność by uciec, rzeczywiście.
Drugą, wolą dłoń przesunęła na biodro, gdzie wciąż czuła dotyk Gabbrielle, i złapała ją za rękę, tym samym ściągając ją ze swojego ciała.
Offline
Wstała nie puszczając jej dłoni, która po chwili wysunęła jej się spomiędzy palców. Patrzyła uważnie na kotkę, przeszedł ją leciuteńki dreszcz - cóż poradzić, że dotyk tamtej wywoływał tyle przyjemności? Ucieszył ją fakt, że nie protestowała. Sama chciała z nią zbiec, odpłynąć w siną dal, ale nie mogła, zbyt wiele ją tu trzymało, przykuło do armii... Dopiero po chwili dostrzegła, że zaciska z całych sił pięści. Wkurzało ją to, że tylko tyle mogła.
- Dobrze. Tymczasem musimy tu przetrzymać noc.
Minęła ją kładąc się przez łoże i zapadając lekko w miękką pościel. Uśmiechnęła się.
- Całą noc.
Offline
- Całą noc, tak - obróciła głowę, by spojrzeć na leżącą Gabrielle - Ale chyba nie chcesz spać w tym?.. - lekkim ruchem głowy dała znać, że ma na myśli rękawicę do walki mieczem. - Może... powinnam Ci to ukraść, jak na złodzieja przystało, żebyś się nauczyła, że się w takich rzeczach... nie śpi?
I nie czekając na odpowiedź, zwinęła się na łóżku jak kot, i jak kot przyczaiła.
- Pozwól, że Ci zademonstruję jak się to robi... - nachyliła się nad jej dłonią i powoli zniżała głowę, starając się nie spuszczać z oka twarzy Gabb. Na wyczucie złapała w ostre zęby koniuszek rękawiczki, by jednym, płynnym ruchem ściągnąć ją z ręki demonicy.
Offline
Przymrużyła lekko oczy uśmiechając się karminowymi wargami. Gdy szorstki materiał zsunął jej się z dłoni przekręciła głowę ku kotce przyglądając jej się.
- To znaczy tylko jedno, mała złodziejko. - Przekręciła się na boczek. - Każda zbrodnia zasługuje na karę. - wymruczała wyciągając z zębów tamtej swoją własność i odłożyć ją na bok. - Co Ty na to? - Uśmiechnęła się czulej, delikatniej, piękniej i musnęła jej policzek palcami. Gładziła go kilka chwil czując aksamit skóry i miękkie ciepło ciała, a jej oczy nie potrafiły się oderwać od spojrzenia tamtej. Przekręciła się na brzuch. - Chyba, że kraść chcesz całą noc?... - Szepnęła przysuwając swoją twarz do niej, niemal stykały się ustami, kiedy się cofnęła, jakby chciała uciec, wycofać się.
Oczy mówiły co innego.
Offline
Uśmiechnęła się szeroko, pokazując nieludzkie zęby.
- Nie potrzebuję kraść całą noc - odpowiedziała, wypuszczając z dłoni wisiorek. - Pomożesz mi go założyć?
Chciało jej się śmiać, głównie z powodu 'karania' za zbrodnie. Jak również ciekawa była, czy gwardziści siedzą pod drzwiami i próbują dosłyszeć co się tutaj dzieje. Wyobrażenie sobie ich skupionych na zadaniu twarzy tym bardziej wywoływało wesołość; Azura uważała to za niedorzeczne. Ciekawe było też to, jak wiele się zmieniło od ostatnich trzech godzin, gdy była tutaj, by ukraść pierścień Gabb. Już dawno porzuciła tę myśl.
Offline
Złapała ozdóbkę na wyciągniętą dłoń i przykucnęła z boku kociej towarzyszki, przesunęła palcami po jej plecach, wzdłuż kręgosłupa, by dojechać do karku, tam ześliznąć po kształtnej łopatce do ramienia, gdzie zatrzymała się na dłużej, i właśnie do tego miejsca Gab przysunęła twarz, by... leciutko polizać jej skórę. Odsunęła się, wyprostowała i spokojnie zawiesiła wisiorek na jej szyi bez zbędnego dotykania, ot, jakby kobieta była nie jej towarzyszką a bratem. Uwaliła się tuż obok niej z niezwykle poważną miną.
- Proszę!
Nie zwracała uwagi na strażników. Mieli już z przyjaciółmi swój system na dbanie o ich brak. I to był w sporej mierze powód jej wyjazdu z samego rana, gdy zaczną rodzić się pytania.
Offline
Teraz przyjemny ciężar i chłód naszyjniku spoczął na jej piersiach. Spojrzała w dół, a niebieskie iskry odbiły światło kilku świec, rzucając równie niebieskie cienie na jej dekolt. Wciąż czuła dreszcz, jaki przebiegł jej po plecach razem z dotykiem Gabrielli, z jej osobliwym... pocałunkiem. Azura dopiero teraz poczuła, jak bardzo jest zmęczona. Położyła się na łóżku, twarzą do Gabb i dłonią odsunęła jej kilka kosmyków z twarzy.
- Dobranoc, spotkamy się jeszcze? - zapytała cicho, i nim zdążyła usłyszeć odpowiedź, przysunęła się do niej bliżej i delikatnie pocałowała ją w usta.
Offline
Kończąc pocałunek przesunęła jeszcze dłonią po szyi dziewczyny, jakby to miała być ich ostatnia pieszczota. Chwilę wahała się, co odpowiedzieć, jednak ostatecznie wybrała... głupią szczerość.
- Jeśli mnie posłuchasz to nie. - Objęła ramieniem zasypiającą dziewczynę, by ucałować jej czoło. - I to będzie nasza ostatnia noc. Śpij, Kruszynko, śnij... - szepnęła jej do uszka, jakby była mamą, nie równo-niemal-latką Azury. Jakby malutkie kocię nie mogło usnąć bez kołysanki, którą po chwili zaczęła nucić gładząc ją krańcem palców.
Offline
Wątek Zamknięty